Lato



Pierwszy raz zaczynam pisanie od wstawienia zdjęć. Muszę to zobaczyć, obrazów w pamięci jest
tak wiele, że aż trzeba to usystematyzować w głowie choć odrobinę! Staraliśmy się nadążyć za naturą,
która popędziła hen do przodu, do góry, w kolor, zapach dźwięk i smak. Przyszedł czas na próbę
dokumentacji tego szaleństwa.
W związku z kwitnącym rododendronem trochę o nas. Bo rododendron, a raczej wielkie drzewa
rododendronowe stanowią jedną z większych atrakcji i wartości miejsca, w którym się znaleźliśmy.
Przygoda zaczęła się w związku z pracą w rodzinnej firmie, która kupiła pałac do renowacji wraz
z niezwykłym parkiem, który po latach pozostawienia samemu sobie przybrał kształt lasu.
Staliśmy się opiekunami miejsca. Zamieszkaliśmy w domku holenderskim na jesieni.
W środku parko-lasu. Zorganizowanie życia w miejscu, w którym nikt nie mieszkał wiele lat,
a dodatkowo jest to miejsce zabytkowe, wymagało od nas bardzo wielu aktywności, których
dotychczas nie znaliśmy. Najważniejsza jest woda i na jesieni - ciepło - czyli w naszym przypadku
podłączenie prądu i gazu. Ze wszystkim mieliśmy wiele przygód, ale ostatecznie przetrwaliśmy
i dotrwaliśmy do lata. A natura wynagrodziła nam wszelkie wcześniejsze trudności. Oczywiście
nie przeprowadziliśmy się na wieś, do lasu, do Pałacu, tylko po to, żeby walczyć o własne przetrwanie.
Renowacja obiektu to szereg przeróżnych podań, zezwoleń, podłączeń, rozłączeń, decyzji, osób
pracujących wokół. Pałac nie wyrósł kiedyś na bezludnej wyspie. Cała wieś i region zna to miejsce,
ma z nim wspomnienia i żywi do niego sentyment. Wszyscy chcą wiedzieć - co tu będzie, kim my
jesteśmy, kim są właściciele. Zaprzyjaźniliśmy się więc z zainteresowanymi. Nasza obecność przy
pałacu jest potrzebna.


Teraz możemy sobie siedzieć wieczorami przy ognisku razem z rodziną i przyjaciółmi, nie martwić się
o to, że zimno, że nie będzie wody, czy prądu. Jest bardzo miło. Domek holenderski został stworzony
jako domek letniskowy i rzeczywiście - czujemy sie jak na wakacjach, pomimo tego, że jesteśmy
w domu. Taras się nam rozrasta, kwiaty kwitną, sałata rośnie, my się cieszymy.
Moja Warszawa zaczyna stawać się przeszłością, studia już prawie skończone i chyba teraz
dopiero nadejdzie czas bycia tu na sto procent. I tego chcieliśmy i chcemy.










Świeżo po wyciąganiu słomy spod domu. Dużo, dużo słomy i jeszcze więcej. Nasze ciepło.
Ziołomania.




Nasza miłość.


Wpadliśmy w szał wąchania i zbierania kolejnych kwitnących roślin. Zbieramy, przetwarzamy,
uzdrawiamy.




Odpakowywania domku ciąg dalszy.




Ciągle zielsko. Nie ma wyjścia.














Rzeczywistość.


Moda lato 2018.


Przyjaciółki przyjechały, skrzydeł nam dodały.
Nalewka z mniszka. Złoto!










Dziewczyny, jedzenie, świat.















I garki nawet same ulepiły.


Urodziny rodziny!
















Domek metamorfoza 1823647
Jak on kocha ten bez!




Bzowy szampan.








Mama i Tata <3






Dla mamy na dzień mamy widoczki!




Staropolskie gołąbki z babki lancetowatej.






Wszędzie jest jedzenie!
Jemy i wino produkujemy.








Baj baj Warszawo


Komentarze

Popularne posty